Byłem w sierpniu w Pieninach z Juniorem i weszliśmy wtedy na Trzy Korony i Sokolicę. Starałem się stąpać ostrożnie :) Jest pewna poprawa od tego czasu (ale nie całkiem dobrze).
Byłem w sierpniu w Pieninach z Juniorem i weszliśmy wtedy na Trzy Korony i Sokolicę. Starałem się stąpać ostrożnie :) Jest pewna poprawa od tego czasu (ale nie całkiem dobrze).
moje problemy z kolanami wyszły kiedy odkryłem tatry. Okazało się, że na drugi dzień, szczególnie schodząc, jestem kaleką. Okropnie bolało. Dla gór warto walczyć. Szczególnie jeśl masz z kim łazić. Trzymam kciuki.
Schodzenie zawsze jest gorsze, a w moim obecnym stanie tym bardziej. Przypadkiem odkryłem tym razem w górach mały lifehack, który (mi) pomaga przy schodzeniu - specjalnie przekręcać stopy bardziej na zewnątrz przy schodzeniu, dużo mniej boli, więc może mniejsze szkody :)
Na Tatry się już nie porywam, bo i ogólną wydolność mam mniejszą niż kiedyś. Teraz w Pieninach jeszcze jeden lifehack zastosowałem - poszedłem w góry w podkolanówkach uciskowych (mam zaczątkowe żylaki) i też dużo lepiej było (nogi nie puchły (więc też nic nie otarłem), były mniej zmęczone, ogólnie👍
i to jest coś co jeszcze muszę przetestować. Piszą o tym biegacze i wierzę, że działa. Mam skarpety, w których biega mi się lepiej, ale mam też awersję, do sprzętu marketingowango dla "sportowców". Tylko buty mam porządne, reszta ma być lekka i przyjemna.
Może tylko śmiesznie wyglądałem (bo w szortach i podkolanówkach), ale miałem to gdzieś :)
dopuki szorty nie są na szelkach - nie będę oceniał ;)
😁